wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 2


       Następnego dnia Kagura obudziła się w wyśmienitym nastroju. Pierwszy raz w życiu cieszyła się z rozpoczęcia roku szkolnego. No ale dziś idzie do liceum i w dodatku nikt jej tu nie zna. Czy może być lepiej? Poszła do łazienki, później wróciła do sypialni, po wodorostożelki (nie miała nic innego do jedzenia). Wychodząc z pokoju, chwyciła torbę i przejrzała się w wielkim lustrze, stojącym koło drzwi. Marynarski mundurek był lekko przyduży, ale wyglądała całkiem ładnie. Postanowiła wcześniej wyjść. Sprawdziła jeszcze tylko na mapie jak dojść do szkoły. Wzięła ze sobą parasol, choć nie zapowiadało się na deszcz, ale nigdy nic nie wiadomo. Zejście po schodach jak zawsze było bardzo męczące, ale nie to popsuło jej humor. Wściekła zrobiła się dopiero wtedy, gdy zauważyła ciasto, które wyrzuciła wczoraj przez okno.
 -No tak, żaden pies nie chciał dotknąć tego gówna.-mówiła sama do siebie- Cholerny sadysta. Niech ja go tylko dopadnę to pożałuje. Zrobić takie świństwo takiej przeuroczej dziewczynie. Ten drań...
Nagle się zatrzymała. Gdzie ona  w ogóle jest? Dookoła były tylko domy jednorodzinne. Jak mogła się zgubić? Przecież szkoła jest tylko kilka ulic dalej. Pogratulowała sobie głupoty. Jednak było trzeba wziąć mapę. Musi się kogoś spytać o drogę. Zaczepiła jakąś kobietę.
 -Dzień dobry, przepraszam czy mogłaby...
 -Nie mam czasu dziecko, śpieszę się.-przerwała jej
 -Ale chciałam się tylko zapytać...
 -Zapytaj kogoś innego.
Kagura próbowała jeszcze z kilkoma osobami, ale reakcje były podobne. W zasięgu jej wzroku nie było żadnego sklepu. Usiadła na chodniku opierając się o jakiś budynek. Sprawdziła godzinę, miała 10 minut. Już chciała się rozpłakać i wtedy usłyszała znajomy głos.
 -O, chińska dziewczynko jak smakowało ciasto?
Ujrzała tego idiotę ze wczoraj. Patrzył się na nią z wyższością i z pogardliwym uśmiechem.
 -Spłoniesz w piekle, pieprzony sadysto.- odpowiedziała chłodno.
Dziewczyna wstała, otrzepała spódniczkę i złapała chłopaka za fraki.
 -Jak mogłeś dać mi ciasto z tabasco, gnoju?!- wrzeszczała ze wściekłą miną.
 -Mama ci nie mówiła, żeby nie brać od nieznajomych słodyczy?- zapytał nadał się szyderczo uśmiechając.
 -Ty...-popatrzyła na jego mundurek-Chodzimy do tej samej szkoły?
 -Ta, najwidoczniej.
Dziewczyna znowu sprawdziła godzinę.
 -Zostało 7 minut, nie możemy się spóźnić! Rusz się!-krzyknęła i zaczęła biec.
Chłopak patrzył na nią z politowaniem.
 -Czemu nie biegniesz?-spytała zdziwiona
 -To w drugą stronę, kretynko.
 -Przecież wiem!-zarumieniła się. Cieszyła się, że spotkała kogoś ze swoje szkoły, nawet jeśli był to ten idiota.
        Ku wielkiej radości dziewczyny, dotarli przed czasem. Gdy wchodzili do szkoły, chłopak popchną Kagurę, aby wejść pierwszy, z taką siłą, że się przewróciła. Wstać pomogła jej jakaś dziewczyna.
 -Nic ci się nie stało?-zapytała przejęta
 -Nie, nic. Dziękuje za pomoc.
 -Nie ma sprawy. Musimy się pośpieszyć, bo jeszcze nie zdążymy. Nazywam się Shimura Tae, a ty?
 -Yato Kagura.
 -Kagura-chan to bardzo śliczne imię.
 -Dziękuje. Tae-san, dopiero zaczynasz uczyć się w liceum?
 -Nie, od dziś zaczynam 3. klasę. Naprawdę wyglądam tak młodo?
Yato spojrzała  na jej biust. "Na szczęście nie tylko ja będę w tej szkole taką dechą" pomyślała.
 -Nie, ależ skąd. Miałam nadzieje, że może ktoś miły będzie chodził ze mną do klasy.-powiedziała ze zbyt miłym uśmiechem.
 -Nie martw się, na pewno będziesz miała pełno miłych osób w klasie. Zaczynasz pierwszy rok, prawda? Mój brat ma tyle lat do co ty, może będziecie w jednej klasie. Jest bardzo miły.
 -Mam nadzieje. Tae-san...
 -Mów mi Otae-chan.
 -Dobrze. Otae-chan, jesteś pierwszą uprzejmą osobą, którą spotkałam w tym mieście.
        Rozmawiały przez całą drogę. Na uroczystość przybyły na styk. Kagura dowiedziała się, że chodzi do klasy 1 b. Jej wychowawca to Sakata Gintoki, który całkowicie wygląda jak przygłup. No cóż, nie ocenia się ludzi po pozorach, tak uczyła ją mama. Później wszyscy musieli udać się do sal. Klasa 1 b znajdowała się na parterze. Dziewczynie nie zajęło dużo czasu, aby ją znaleźć. Przed drzwiami znowu spotkała tego idiotę.
 -Za jakie grzechy? Boże czym ja ci zawiniłem?-mówił z miną męczennika-Czemu mnie karzesz obecnością tej tępej...
 -Ja tu jestem, gnoju!-zaczęła wrzeszczeć wściekła
 -Właśnie dlatego rozpaczam.
 -Powinieneś być wdzięczny, że możesz przebywać w towarzystwie tak czarującej niewiasty.-powiedziała z zuchwałą miną.
 - Moje wymiociny są bardziej czarujące.
Kagura miała zamiar uderzyć chłopaka parasolką, ale się odsuną. Rzucili się na wejście, potrącając przy tym kilka osób. Weszli (jeśli tak to można nazwać) w tym samym czasie. Pomyśleli o tym samym "Ostatnia ławka koło okna". Zaczęli biec w jej stronę. Miejsce było zajęte, więc dziewczyna zrzuciła okularnika, który tam siedział. Usiadła na krześle i mocno się go trzymała.
 -Buahahahaha i co teraz zrobisz, sadysto?!-wydzierała się z satysfakcją w głosie
Brązowowłosy spokoje  podążył w stronę okna i otworzył je. Podszedł do dziewczyny, która wykrzykiwała "I jak smakuje porażka?!", wziął ją  oraz krzesło i wyrzucił przez okno. Przesuną krzesło z ławki obok, usiadł na nim, nałożył słuchawki i zaczął słuchać muzyki jak gdyby nigdy nic. Wszyscy przyglądający się tej scenie z niedowierzaniem, wyglądali teraz przez okno, czy dziewczynie nic się nie stało. Kagura podnosiła się wolno, była cała obolała i do tego miała krwotok z nosa.
 -Hahahahahahaha- zaczęła cię śmiać jak psychopatka. Wszyscy patrzyli na nią ze strachem. Yato wzięła krzesło i rzuciła je przez okno. Trafiła centralnie w swojego szczerze znienawidzonego wroga.
Upadł na podłogę, po chwili wściekły podniósł się. Miał mocno rozcięte czoło. Dziewczyna wchodziła w tym czasie przez okno. Chłopak zaczął iść w jej stronę, klną przy tym jak szewc i w tym momencie ktoś złapał go za ucho.
 -Oj, oj czy nie wiesz, że mężczyzna nigdy by nie uderzył kobiety?-powiedział nauczyciel
 -Auł, szefie czy to coś wygląda jak kobieta? I to ona zaczęła.
 -To coś?!- krzyknęła wkurzona dziewczyna.
 -Może i ma plecy z przod... W każdym razie nie obchodzi mnie o co poszło i czyja to wina. Dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły, więc wam odpuszczę. Idźcie teraz do pielęgniarki. O i jak się nazywacie?
 -Yato Kagura, miło mi was wszystkich poznać-uśmiechnęła się.
Wszyscy dookoła patrzyli na nią z miną niczym mem oh god why. Mieć taką idiotkę w klasie, to źle się skończy. Wszyscy oprócz niej znali się z gimnazjum i wiedzieli z kim lepiej nie zaczynać, a ona zadarła z największym sadystą jaki chodził po ziemi.
 -Okita Sougo.-rzucił ze znudzoną miną, chłopak, któremu coraz mocniej leciała krew.
 -Idźcie już, bo się wykrwawicie. Nie pozabijajcie się po drodze, gnojki.
Wyszli bez słowa.
 -Ty idioto jak mogłeś mnie wyrzucić?!
 -Nie wiesz co się robi ze śmieciami?
Sougo dostał z pięści w brzuch. Zaczął się zwijać z bólu.
 -Ty kurwo...
 -CO POWIEDZIAŁEŚ?!!!
Chciała jeszcze raz walnąć chłopaka, ale złapał ją tym razem bardzo mocno za nadgarstek.
 -Aaaaaa! Puść mnie!!!
Z jakiejś sali wyszedł łysiejący nauczyciel.
 -Co tu się dzieje?!
 -Szukamy pielęgniarki.-odpowiedział chłopak
 -Pokaże wam drogę.
 -Dziękujemy.
          Chwilę później byli na miejscu.
 -Więc co wam się stało? - spytała pielęgniarka
 -Wyrzucił mnie przez okno.
 -Rzuciła we mnie krzesłem.
Popatrzyła na nich jak na idiotów.
 - Boże co się dzieje z młodzieżą. Mam na imię Tsukuyo. A wy?
 -Sougo.
 -Kagura.
 -Nie no, rozmowa z wami naprawdę się klei.
 -Miło.
 -Fajnie.
 -No dobra, Kagura-chan najpierw zajmę się twoim nosem. Sougo poczekasz chwilę.
 -Ta.
Chwilę zajęło zanim przestała krwawić.
 -Na szczęście nie masz złamanego nosa. Powinnaś się cieszyć. Upadek z wysokości półtora metra musi boleć. Powinnaś iść teraz do szpitala, sprawdzić czy nie masz trzęsienia mózgu. Wezwę rodziców.
 -Nie trzeba! Poradzę sobie.-uśmiechnęła się przestraszona.
 -Jak uważasz.
 -To do widzenia!
 -Do widzenia
          Wróciła do mieszkania. Wzięła prysznic i rozmyślała o tym co się dzisiaj wydarzyło. Ten dzień z pewnością nie należał do najlepszych w jej życiu. Przecież jakby poszła do szpitala, musiałaby wezwać ojca. O i znowu zapomniała zrobić zakupów, była taka głodna, ale nie chciało jej się nigdzie wychodzić. Kiedy skończyła się myć, poszła do łóżka i natychmiast zasnęła.
***
Uch, drugi rozdział za mną^^. Długo to trwało, ale tak naprawdę pisałam go tylko kilka godzin. Błędów pewnie pełno-,-, sory. Wydaje mi się, że nie wyszło jakoś bardzo masakrycznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz