wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 4

            Dzień Kagury zapowiadał się dobrze. Postanowiła nie męczyć Gintokiego od rana i nie jeść u niego śniadań tylko obiady i kolacje. Była głodna mimo tego, że w nocy pochłonęła (tego nie można nazwać jedzeniem) wielką ilość pokarmu, więc zdecydowała, wstąpić  do sklepu. Droga do szkoły była naprawdę krótka. zajmowała góra 15 min. Jak ona mogła się wczoraj zgubić? Kupiła batona, jogurt i przede wszystkim wodorostożelki. Sprawdziła godzinę, jeszcze zostało dużo czasu do rozpoczęcia lekcji. Zaczęła iść wolnym krokiem.
            Kiedy dotarła do klasy, było zaledwie kilka osób. Ten durny sadysta, zajmował już ławkę w której chciała usiąść. Patrzył się na nią z szyderczym uśmiechem. Nie mogła go  stamtąd wywalić, bo był z dwoma kolegami. Rozejrzała się po klasie, zastanawiając się, gdzie ma usiąść i w tej chwili podszedł do niej czarnowłosy chłopak w okularach.
 -Cześć. Jesteś Kagura-chan, prawda? Mi...-zagadał wesoło
 -Spadaj, nienawidzę facetów w okularach.-przerwała mu chłodno
 -Jesteś naprawdę niemiła, wiesz?!
 -Ta, bardzo się cieszę.
 -Moja siostra twierdziła, że jesteś taka miła i ...
 -Jaka siostra? Chwila... Otae-chan to twoja siostra?-zapytała zdziwiona i trochę przestraszona.
 -No tak.
Myślała, że zostaną z Tae najlepszymi przyjaciółkami! A ona jest taka nie miła dla jej młodszego brata. O cholera, z pewnością zmieni o niej zdanie. Zaraz, to nie tego ćwoka wczoraj zgoniła z miejsca? No tak to przecież był on. Przesrane po całej linii.
 -Przepraszam cię, za wczoraj i za dzisiaj też!-mówiła zestresowana
 -Nie ma sprawy.-odpowiedział uśmiechnięty- Mam na imię Shinpachi.
 -Wiec Shinpachi-kun, którego miejsca nikt wczoraj nie zajął?
 -Zostało tylko ostatnie w środkowym rzędzie.
 -ŻE CO PROSZĘ?!!! JAJA SE ROBISZ?!!!
Co? Miała siedzieć w tak bliskiej odległości od tego kretyna? O nie nie! NIGDY.
 -Shinpachi-kun, a ty gdzie siedzisz?-spytała najmilej jak potrafiła.
 -Przed Okitą.
 -Matko no, jeszcze kurna lepiej.-mruknęła
 -Mówiłaś coś?
 -Nie, skąd.
   I co ona miała zrobić? Musiała się zamienić z kimś na miejsca. No ale z kim? Zapewne nikt nie przepadał za nią przez tą durną bójkę (nie ma to jak oceniać kogoś z kim się nawet nie rozmawiało). Podeszła do jakiegoś chłopaka z pierwszej ławki, a on na jej widok przestraszony zaczął krzyczeć:
 -Oddam ci pieniądze i lunch, tylko mnie nie bij!!-zaczął krzyczeć przerażony.
 -Że co?-wytrzeszczyła na niego oczy-Nie chcę od ciebie pieniędzy, ani... Chociaż lunch możesz dać. Chciałam się ciebie zapytać, czy zamieniłbyś się ze mną na miejsca?
 -Aa... Ale Okita-kun zabronił komukolwiek się zamieniać z tobą na miejsca..
 -Co? Niby czemu?-zapytała zdziwiona
 -Powiedział, że będzie cię męczył aż się nie przeniesiesz do inne szkoły...
  -Głupi gnój... Dopiero zaczęła się szkoła a ty już się go boisz?
  -Chodziłem z nim do gimnazjum nie chcę się narażać...
  -Phii, TCHÓRZ.
  Do klasy przyszedł nauczyciel. Kagura usiadła w tej nieszczęsnej ławce, nie ukrywając zirytowania.
  -O chińska dziewczynka. Co za przypadek, że siedzisz akurat koło mnie, nieprawdaż?- zapytał Sougo ze zbyt miłym uśmiechem.
Dziewczyna spojrzała na niego i uniosła brwi do góry. Chłopak miał bandaż na głowie, Yato pomyślała, że mogła mocniej rzucić krzesłem tak, aby spędził kilka dni w szpitalu. Uśmiechnęła się sztucznie i powiedziała:
 -Och niesamowity, a co stało ci się w główkę?
 -A co stało ci się w rączkę?
  Na nadgarstku Kagury widniał wielki siniak, po wczorajszym uścisku Okity. Po patrzyła na niego spode łba i odwróciła się w stronę tablicy.
        Przez cały dzień Sougo dręczył dziewczynę. Na lekcjach strzelał w nią kawałkami gumki i papierkami. Rzucał w jej stronę wulgarne teksty. Wylał jej na torbę picie, ale i tak ona dostała za to, że wywaliła na niego "podarowane" jedzenie. Gintoki ostrzegł ją, że jeśli będzie jeszcze jedna taka akcja to wyśle ją do dyrektora. Do jakich rzeczy zmusza ją ten cwel? Jak mogła zmarnować tak pożywienie? Tego nie mogła przeżyć. Cały dzień chodziła głodna i wściekła.
          Po ostatniej lekcji spotkała Tae na korytarzu.
 -O cześć Kagura-chan, jak miną ci dzień?
 -Cześć, dobrze,-skłamała- a tobie Otae-chan?
 -Też. Do jakiego klubu się zapisałaś?
  No tak, wiedziała, że o czymś zapomniała. Wcześniej chciała się zapisać do klubu koszykarskiego, ale gdy zobaczyła jego członkinie zrezygnowała. Żadna z nich nie miała mniej niż 1.75m., a ona miała zaledwie 1.55 m.
 -Jeszcze do żadnego. -przyznała smutno- Nie mam kompletnie pomysłu, gdzie mogłabym się nadawać.
 -Ja należę do klubu kendo, może ty też byś chciała?
 -Mogę spróbować. Czemu wybrałaś akurat kendo?
 -Mój ojciec miał dojo, które dobrze prosperowało. Kiedy zachorował zaczęliśmy tracić klientów, a jak umarł dojo całkiem upadło.-mówiła z uśmiechem na twarzy-Ja i Shin-chan postanowiliśmy je wznowić.
 -To smutne...
 -Nie przejmuj się w końcu nam się uda.
          Kagura poszła zapisać się do klubu. Było jej przykro, wiedziała jak się czuje osoba, która straciła rodzica. Humor jej się poprawił, kiedy okazało się że nauczyciel, który prowadził te zajęcia połamał nogę i zastępuje go Sakata. Dziewczyny poszły się przebrać. W szatni Yato poznała Kyuubei, z którą ćwiczyła Otae. Kagura zmartwiła się trochę tym, że nie będzie miała pary, ale pomyślała, że na pewno ktoś się znajdzie. Na szczęście Shinpachi także zapisał się do tego klubu i dziewczyna miała już z kim ćwiczyć. Wszystko układało się po jej myśli. Cieszyła się do puki nie zobaczyła Okite Sougo, stojące z kolegami. No to się nieźle wkopałam pomyślała. Przecież jest tyle klubów, a on musiał wybrać akurat ten co ona. Wspaniale. Może jej nie zobaczyły do końca treningu i  będzie miała spokój? To możliwe, jest tu ze 20 osób. Niestety. Ujrzał ją gdy chciała się schować za Tae. Uśmiechną się sadystycznie. Kiedy Gintoki kazał dobrać im się w pary, Sougo wsadził w dupę drewniany miecz koledze. Ten zaczął zwijać się z bólu.
 -Szefie! Zaki nadział się na mój miecz!
 -Niech ktoś pójdzie z Yamazakim do pielęgniarki.-powiedziała Gin
Okita spojrzał wymownie na Shinpachiego.
 -Ja z nim pójdę!-szybko odparł
 -Nie, Shinpachiiii!- krzyknęła Kagura
 -Kagura ćwiczysz z Soichiro.- rzekł nauczyciel.
 -Jestem Sougo.
 -NOOOO, HERPES MI! HERPES MI NOW!!- wrzasnęła dziewczyna
 -Przecież mówię, Sofa.
 -Sou... Mniejsza z tym.-uśmiechnął się i popatrzyła na Kagurę.
 -HERPES MIIII!- wrzeszczała jeszcze głośniej.
 -Mówi się "help mi', idiotko!- powiedział Okita- Naprawdę jesteś aż tak tępa?!
 -Zamknij się!
 Zaczęli się bić. Wszyscy przyglądali się im z politowaniem i wspólnie uznali ich za szkolnych kretynów. W końcu Sakata rzekł:
 -Ciesz się, że wszyscy jak na razie dobrze się dogadują. Zaczynamy ćwiczyć.
               Cały trening wszyscy ignorowali Sougo i Kagurę. Nic poważnego im się nie stało. Podrapali się, porwali sobie ubrania i takie tam. Było trochę groźnie, gdy Yato ściągnęła z głowy bandaż Okity, skoczyła na niego, zaplątała mu go na szyję i zaczęła go nim dusić, ale ten zrzucił ją i z wielkim hukiem spadła na podłogę. Aktualnie dziewczyna wracała obolała i strasznie zła do domu. Dlaczego ten debil nie może mnie zostawić spokoju? Nie może mnie po prostu ignorować? Ale nie mam zamiaru się poddać. Wygram z tym sadystą.-myślała tylko o tym. Kiedy dotarła do domu położyła się na łóżko ociężale i natychmiast zasnęła.