Zrobiło się całkiem ciemno, gdy wracała do domu. Kiedy przechodziła koło rzeki, zobaczyła znajomą postać, był to Okita. Kucał on nad wielkim kartonem. Kagura uśmiechnęła się sadystycznie i ruszyła w jego stronę.
-Oj, Sadysto postanowiłeś wygryźć Madao i zostać nowym władcą kartonów? -zapytała z kpiną
-O to tylko ty Chinko, już myślałem, to ktoś ważny.
W tej chwili Kagura zauważyła wielkiego, białego psa, który siedział w pudle.
-Co robisz tak uroczemu szczeniaczkowi, ty pieprzony sadysto?!- złapawszy go za bluzę, zaczęła wściekle krzyczeć
-Wiesz... Na pewno go nie karmię- patrzył na nią, jak na idiotkę i trzymał w ręku kanapki
Yato lekko się zawstydziła się i puściła go pośpiesznie.
-Pewnie są zatrute...- burknęła pod nosem
Chłopak ją zignorował. Drapał za uchem, białego psa, który w wym czasie wcinał kanapki. Sougo miał przy tym bardzo uroczy uśmiech. Kagura wpatrywała się w niego uważnie, pomyślała o tym, że jest on przystojny, wręcz śliczny. Jego oczy są takie wielkie, nos idealny, a uśmiech... O matko czy on zawsze miał taki ładny uśmiech? Gapiła się na niego tak przez dłuższą chwilę, do kiedy Okita się na nią nie spojrzał i spytał ozięble Co?
-Gówno. Nie wiesz, że kiedy przeszkadza się psu w jedzeniu to może cię ugryźć?- odpowiedziała. Boże, o czym ja myślałam... Muszę się ukarać, ścisły post i chłosta będą odpowiednie. myślała czując odrazę zarówno do niego jak i do siebie.
-A co martwisz się?- spytał z kpiną
-Tak o pieska, może dostać jakiegoś syfa czy coś. Co z nim zrobisz?
-Nie wiem. Moja siostra jest uczulona na psy, więc...
-Ja go wezmę! - przerwała mu z ekscytacją w głosie
-Lepiej dla niego jakby zdechł...
-No weź... Będę o niego dbała- mówiła takim tonem, jakby chciała przekonać rodziców, aby kupili jej iPoda.
-Myślisz, że powierzyłbym ci Sadomaru?
-Serio tak go nazwałeś?
-Coś ci nie pasuje?
-O wiele lepiej brzmi Sadaharu.
W tej chwili zadzwonił telefon Sougo.
-Halo Onee-san, zaraz będę, nie musisz się martwić.-rozmawiał z nią miłym głosem- Kupić coś? No to pa.
Kagura przysłuchiwała się uważnie tej rozmowie. Nawet ktoś taki jak on ma kogoś, kto się o niego martwi. To frustrujące,kiedy tylko ty jesteś samotny. Wpatrywała się w niego, ten wstał i chciał sobie pójść, lecz dziewczyna złapała go za rękę.
-Gdzie idziesz? -zapytała, światło zachodzącego słońca padało na jej oczy, które dzięki temu błyszczały się jak tafla jeziora.
-Do domu.
-A co z nim?-wskazała głową na psa, który łapczywie jadł kanapki.
-Jest twój.- gdy to powiedział, rudowłosa go puściła. Zaskoczona patrzyła jak jego sylwetka znika w oddali.
-Gin-chan, Gin-chan!- wolała stukając w drzwi jego mieszkania- Jesteś tam?!
-Jestem, nie drzyj się tak!- krzykną zdenerwowany mężczyzna, otwierając drzwi- I powinnaś nazywać mnie "Sensei"!
-Gin-chan czemu nie otwierałeś? Bałam się, że leżysz pijany przy jakichś kubłach.- Sakata uderzył ją w głowę.
-Za kogo ty mnie uważasz?! Oglądałem odcinek "Rerun".
-O niee! Zapomniałam o nim...
-Nie martw się, w soboty o 16 będzie powtórka.
-Dzięki Bogu...- odetchnęła z ulgą- O Gin-chan, patrz mam pieska, wabi się Sadaharu.- wskazała na wielkie, białe psisko, które właśnie załatwiało swoją potrzebę fizjologiczną na wycieraczce sąsiada.
-Kagura-chan, nie uważasz, że pies to zbyt wielka odpowiedzialność? To żywa istota, wymaga miłości i cierpliwości. Może lepsze by było coś mniejszego? Na przykład rybka albo chomik.
-Gin-chan, nie musisz się martwić, będę się o niego troszczyć!- oznajmiła z uśmiechem na twarzy.
-Ta? No jak tak mówisz.-zamkną drzwi, po chwili otworzył je ponownie- Sprzątnij jeszcze to gówno, bo nie chcę, aby gadali, że po pijaku sram na wycieraczki.
***
Ohayo. Od dłuższego czasu mnie tu nie było i bardzo zaniedbałam blog.;/ No cóż... Brak weny chęci, czasu, chęci. No ale mam zamiar nadal kontynuować tą historię^^. Niedługo mam ferię, więc napiszę w ich czasie kilka rozdziałów. Taka już jestem, plany zawsze ambitne, gorzej z ich realizacją... Mam milion pomysłów na dalsze rozdziały, zatem rozdziały powinny dochodzić jakoś raz na tydzień, góra dwa. Zaczęłam jeszcze pisać OC z Gintamy, zapraszam do czytania.
nellyuki